Składowanie amunicji w Shermanie, część 2

Oto drugi wpis z serii dotyczącej składowania amunicji w amerykańskim drugowojennym czołgu Sherman. Pierwszy wpis dotyczył suchych Shermanów, tym samym ten wpis dotyczyć będzie między innymi Shermanów mokrych, tak więc wozów z ostatecznym sposobem składowania amunicji wśród Shermanów uzbrojonych w armatę. We wpisie tym opiszę również sposób składowania amunicji zastosowany w Shermanach z haubicą M4 kalibru 105 mm oraz sposób składowania amunicji występujący w Shermanopodobnych niszczycielach czołgów M10 i M36.

Ale do rzeczy. Ostateczny sposób składowania amunicji stosowany w Shermanach z armatą to sposób mokry. Owa mokrość brała się z zastosowania mokrych komór amunicyjnych. Mokre komory amunicyjne były pojemnikami wypełnionymi wodą zmieszaną z glikolem etylowym (dodatek glikolu etylowego zapobiegał zamarzaniu owej cieczy). Ciecz zawierała również inhibitor korozji. Mokre komory amunicyjne to nie jedyna cecha mokrych Shermanów- inne cechy tego typu wozów to umieszczenie głównego zapasu amunicji na dnie kadłuba i zastosowanie opancerzonych pojemników na amunicję. Tutaj dodam że nie zdziwił bym się gdyby wśród wspomnianych cech mokrych Shermanów najważniejsze było umieszczenie głównego zapasu amunicji na dnie kadłuba- opancerzenie pojemników z amunicją mogło chronić przed odłamkami, lecz raczej nie przed bezpośrednim trafieniem pociskiem przeciwpancernym, a jednocześnie wątpię aby woda była w stanie ugasić płonącą amunicję armatnią. Natomiast umieszczenie głównego zapasu amunicji armatniej na dnie kadłuba znacznie zmniejszało szanse na to że główny zapas amunicji zostanie bezpośrednio trafiony pociskiem przeciwpancernym. Shermany mokre były uzbrojone w armatę M1 kalibru 76 mm (armata potężniejsza) bądź w armatę M3 kalibru 75 mm (armata słabsza). W mokrych Shermanach z armatą M1 naboje armatnie umieszczone na dnie kadłuba znajdowały się w pozycji skośnej, natomiast w mokrych Shermanach z armatą M3 naboje armatnie umieszczone na dnie kadłuba znajdowały się w pozycji pionowej. Ta różnica najpewniej wynikała z tego że nabój armatni do armaty M1 był dłuższy niż nabój armatni do armaty M3. Mokre Shermany miały umieszczony na podłodze wieży pojemnik zawierający podręczny zapas amunicji armatniej. Pojemnik ten był opancerzony i wyposażony w mokre komory. Naboje armatnie umieszczone w owym pojemniku znajdowały się w pozycji poziomej. W mokrych Shermanach z armatą M1 pojemnik ten mieścił 6 podręcznych naboi armatnich, a w mokrych Shermanach z armatą M3 pojemnik ten mieścił 4 podręczne naboje armatnie. Mokre Shermany z armatą M1 miały niepełny szkieletowy kosz wieży- podłogą wieży dysponował dowódca i działonowy, lecz nie ładowniczy, a kosz nie miał ścian wykonanych z metalowych siatek. Zastosowanie niepełnego kosza wieży (w sumie była to połowa kosza wieży) spowodowane było umieszczeniem głównego zapasu amunicji na dnie kadłuba. Rozwiązanie takie ułatwiało ładowniczemu pobieranie amunicji armatniej z dna kadłuba. Mokre Shermany z armatą M3 miały natomiast pełny szkieletowy kosz wieży- podłogą dysponowali wszyscy członkowie załogi wieży, a kosz wieży nie miał ścian wykonanych z metalowych siatek. Mokre Shermany nie miały łat (pancerz applique) mocowanych na bocznych górnych ścianach kadłuba (bowiem nie miały pojemników z amunicją umieszczonych we wnętrzu sponsonów). Wszystkie fabryczne Shermany z armatą M1 były Shermanami mokrymi. Jednocześnie wśród mokrych Shermanów zdecydowana większość była uzbrojona w armatę M1- podczas drugiej wojny światowej wyprodukowano około 14 tysięcy mokrych Shermanów, z czego mniej więcej 11 tysięcy miało armatę M1, a około 3 tysiące armatę M3. Spotkałem się z informacjami według których produkcję mokrych Shermanów rozpoczęto na początku 1944 roku, jednak z drugiej strony, spotkałem się również z informacjami że pierwsze użyte bojowo mokre Shermany miały armatę M1, a z kolei pierwsze użycie bojowe Shermanów z armatą M1 miało miejsce podczas operacji Cobra (koniec lipca 1944 roku). Jestem więc skłonny uznać że istotne rozpowszechnienie mokrych Shermanów to druga połowa 1944 roku.

Jestem zdania że mokre Shermany były czołgami trudnopalnymi nie tylko względem suchych Shermanów, ale również względem innych drugowojennych czołgów. Ogólnie rzecz biorąc, uważam że opinia łatwo zapalającego się czołgu ma jakiś sens w przypadku suchych Shermanów, ale jednocześnie jest to opinia nieprawdziwa jeśli idzie o mokre Shermany.

Tutaj dodam że o ile można uznać że suche Shermany nie miały zbyt dobrego sposobu składowania amunicji, to jednocześnie uważam że Sherman od początku produkcji był względnie bezpieczny jeśli idzie o zapalenie się paliwa. Nie dość że w Shermanie wszystkie zbiorniki paliwa znajdowały się we wnętrzu przedziału napędowego, to jeszcze wóz ten miał system przeciwpożarowy umożliwiający względnie łatwe ugaszenie przedziału napędowego (w przypadku pożaru przedziału załogi musiały wystarczyć dwie ręczne gaśnice).

Teraz pewna ciekawostka dotycząca radzieckich dokumentów (podczas drugiej wojny światowej amerykańskie czołgi były dostarczane Sowietom w ramach Land Lease). Otóż w polskim internecie od dawna krążą cytaty z radzieckiego sprawozdania zarządu wojsk pancernych i zmechanizowanych 3 Frontu Ukraińskiego. Sprawozdanie to pochodzi z 1945 roku. Na bazie owych cytatów można wywnioskować że radzieckie czołgi i działa samobieżne nie wypadały szczególnie dobrze jeśli idzie o palność i wybuchowość na tle Shermana. Jest tylko pewny problem- otóż większość (nieznaczna, ale jednak większość) dostarczonych Sowietom Shermanów miało armatę M1, a jednocześnie wszystkie fabryczne Shermany z armatą M1 były Shermanami mokrymi. Jednocześnie raport pochodzi z 1945 roku, co dodatkowo zwiększa szanse na to że raport ten w dużym stopniu dotyczy mokrych Shermanów. Zbliżona sytuacja występuje w przypadku wspomnień Dmitrija Łozy- podczas drugiej wojny światowej człowiek ten walczył w Armii Czerwonej i był między innymi czołgistą na Shermanie. Na bazie wspomnień tego człowieka można uznać że Sherman wypadał dobrze jeśli idzie o wybuchowość na tle radzieckiego czołgu średniego T-34. Należy jednak pamiętać że Dmitrij Łoza walczył między innymi na Shermanie z mokrym sposobem przechowywania amunicji. Jednocześnie zdecydowana większość wyprodukowanych podczas drugiej wojny światowej Shermanów to były nie Shermany mokre, lecz Shermany suche (wyprodukowano około 14 tysięcy Shermanów mokrych i około 30 tysięcy Shermanów suchych uzbrojonych w armatę). Czy jest jednak jakiś radziecki raport dotyczący Shermanów suchych bądź choćby wozów zbliżonych do nich pod względem palności? Otóż jest. Dokument ten pochodzi ze stycznia 1943 roku i dotyczy czołgów dostarczonych z USA w 1942 roku. Co prawda zawarte w dokumencie uwagi odnoszące się do użycia bojowego dotyczą nie tyle Shermana, co bardziej czołgu lekkiego M3 Stuart i czołgu średniego M3 Lee, ale Shermany z pierwotnym suchym sposobem składowania amunicji były pod względem składowania amunicji bardzo zbliżone do czołgu lekkiego M3 Stuart i czołgu średniego M3 Lee (we wszystkich tych wozach duża część amunicji armatniej umieszczona była w górnych partiach kadłuba, a na dodatek nie zastosowano pancernych pojemników na amunicję armatnią).  Jednocześnie w dokumencie można znaleźć wzmiankę że amerykańskie czołgi łatwo zapalały się w wyniki przebicia pancerza przez pocisk przeciwpancerny (link do dokumentu). Zalinkowany dokument wskazuje jak dla mnie że teza o łatwopalności  Shermanów z suchym (a przynajmniej pierwotnym suchym) sposobem  składowania amunicji ma coś wspólnego z rzeczywistością. Jednocześnie różnica pomiędzy wydźwiękiem obu radzieckich dokumentów może wskazywać na dużą różnicę pomiędzy palnością Shermanów suchych a palnością Shermanów mokrych.

Skoro już poruszyłem temat palności Shermana, poruszę również temat przeżywalności załogi tego wozu. Na przeżywalność załogi czołgu ma wpływ nie tylko palność czołgu, lecz również inne cechy. Jedną z tych cech jest skłonność pancerza do generowania odłamków podczas bycia przebijanym. Z tego co wiem pancerz Shermana (a przynajmniej pancerz walcowany) nie był zbytnio skłonny do generowania odłamków podczas bycia przebijanym przez pocisk przeciwpancerny. Inna z cech mających wpływ na przeżywalność załogi to łatwość ewakuacji z wnętrza wozu. Tutaj według mnie było różnie. Jeśli wziąć pod uwagę Shermana z dużym włazem kierowcy, dużym włazem strzelca kadłubowego kaemu i dwoma włazami na wieży, to taki Sherman powinien wypaść stosunkowo dobrze pod względem łatwości ewakuacji. Jednak jeśli wziąć pod uwagę Shermana z małym włazem kierowcy, małym włazem strzelca kaemu i jednym włazem na wieży, to taki Sherman mógł by wypaść stosunkowo słabo jeśli idzie o łatwość ewakuacji. Tutaj dodam że drugi spośród włazów na wieży Shermana (właz ładowniczego) pojawił się na Shermanie w październiku 1943 roku- wcześniej na wieży znajdował się jedynie właz dowódcy, co w połączeniu z trzyosobową załogą wieży oznaczało dwóch członków załogi wieży bez własnego włazu. Dodam że wśród Shermanów z jednym włazem na wieży, duża część z nich miała pierwotny suchy typ składowania amunicji, co oznaczało jednocześnie pełny nieszkieletowy kosz wieży (kosz wieży ze ścianami wykonanymi z metalowych siatek). Takie połączenie (jeden właz na wieży, trzech członków załogi wieży, kosz wieży z siatkowymi ścianami) mogła dodatkowo utrudniać ewakuację- jeśli członkowie załogi wieży z jakiegoś powodu nie mogli skorzystać z włazu dowódcy, to jednocześnie mogli mieć problem aby przejść do przedziału kierowania i skorzystać z włazu kierowcy bądź z włazu strzelca kadłubowego kaemu, bowiem przechodzenie z wieży do przedziału kierowania było utrudnione przez siatkowe ściany kosza wieży. Ogólnie rzecz biorąc, tak jak można uznać że im późniejszy Sherman, tym mniejsza jego palność w wyniku przebicia pancerza, tak samo można uznać że im późniejszy Sherman, tym łatwiejsza ewakuacja z wnętrza wozu. Dodam że jeden ze znanych mi radzieckich dokumentów wskazuje że przynajmniej w oczach twórcy owego dokumentu włazy na wieży Shermana były zbyt ciasne aby zapewnić szybkie wychodzenie z wnętrza wozu (link do anglojęzycznego tłumaczenia dokumentu z bloga Tank Archives).

Przy czym wśród znanych mi źródeł dotyczących przeżywalności załóg Shermanów są zarówno takie które wskazują że Sherman był wozem bardzo bezpiecznym dla swojej załogi, jak i takie które wskazują że Sherman wypadał pod tym względem przeciętnie. Nie znam jednak źródeł które świadczyły by o tym że Sherman był szczególnie niebezpieczny dla swojej załogi względem innych czołgów. W mojej ocenie interesujący jest pewien radziecki dokument z 1944 roku. W dokumencie tym znajdują się dane odnoszące się do strat wśród czołgistów walczących na poszczególnych typach  czołgów. Jednocześnie w dokumencie tym opisane są nie tylko straty wśród czołgistów walczących na czołgach radzieckiej produkcji, ale również straty wśród czołgistów walczących na amerykańskich czołgach średnich M3 Lee. Na bazie tego dokumentu autor bloga Tank Archives (link do wpisu bazującego na tym dokumencie) postanowił wyliczyć jakie szanse na poniesienie śmierci w razie zniszczenia czołgu mieli czołgiści walczący na poszczególnych modelach czołgów. Autor wyliczył że zgodnie z tym dokumentem kierowca czołgu M3 Lee miał 15% szans na poniesienie śmierci, radiooperator 23% szans, działonowy 77% procent szans, a ładowniczy 85% szans. Autor nie wziął jednak pod uwagę że czołg M3 Lee miał dwóch działonowych i dwóch ładowniczych- stąd też należało by uznać że działonowy miał 38,5% szans na poniesienie śmierci, a ładowniczy 42,5% szans. Dla porównania, oto wyliczenia autora odnoszące się do radzieckiego czołgu średniego T-34 (brane pod uwagę zarówno czołgi T-34/76, jak i T-34/85): kierowca- 28% szans na poniesienie śmierci, radiooperator- 10% szans, ładowniczy- 39% szans. Jednocześnie działonowy czołgu T-34/85 miał 27% szans na poniesienie śmierci. Na bazie tych danych jestem skłonny uznać że załoga czołgu M3 Lee nie miała ani ekstremalnie dużych szans na poniesienie śmierci względem załogi czołgu T-34, ani ekstremalnie małych szans na poniesienie śmierci względem załogi czołgu T-34. Co prawda wiem że czołg średni M4 Sherman to nie czołg średni M3 Lee, ale jak już wspomniałem, Shermany z pierwotnym suchym sposobem składowania amunicji były pod względem składowania amunicji bardzo zbliżone do czołgu średniego M3 Lee, nie zdziwił bym się więc gdyby Shermany z pierwotnym suchym sposobem składowania amunicji były pod względem przeżywalności załogi zbliżone do czołgu średniego M3 Lee.

Dotychczas cały czas pisałem o Shermanach z armatą M3 bądź M1. Ale oprócz Shermanów z armatą były również Shermany z haubicą M4 kalibru 105 mm. W Shermanie z haubicą duża część amunicji haubicznej umieszczona była na dnie kadłuba. Jednocześnie spośród 68 naboi haubicznych, 21 z nich składowanych było we wnętrzu prawego sponsonu. Sherman z haubicą M4 nie miał mokrych komór amunicyjnych. Nie jestem tego pewien, ale chyba Sherman z haubicą miał opancerzone pojemniki na amunicję. Jednocześnie Sherman z haubicą nie miał łat umieszczonych na bocznych górnych płytach kadłuba. Jestem skłonny uznać że pod względem palności Sherman z haubicą M4 wypadał gorzej od Shermanów mokrych, ale nie musiał wypadać pod tym względem źle na tle suchych Shermanów uzbrojonych w armatę. Sposób składowania amunicji zastosowany w Shermanie z haubicą był bym skłonny nazwać sposobem suchym haubicznym. Podczas drugiej wojny światowej wyprodukowano około 4,5 tysiąca Shermanów z haubicą M4. Wozy te produkowano w 1944 i 1945 roku.

Na koniec opiszę sposób składowania amunicji zastosowany w amerykańskich Shermanopodobnych niszczycielach czołgów- chodzi mi o niszczyciel czołgów M10 i niszczyciel czołgów M36. Niszczyciel czołgów M10 przewoził 54 naboje armatnie do armaty M7 kalibru 3 cali, z czego 48 naboi znajdowało się we wnętrzu sponsonów, a 6 naboi znajdowało się we wnętrzu niszy wieży. M10 nie miał opancerzonych pojemników na amunicję, nie miał też mokrych komór amunicyjnych. Tym samym niszczyciel czołgów M10 pod względem sposobu przechowywania amunicji przypominał Shermany z pierwotnym suchym sposobem składowania amunicji. Występowały jednak różnice- żaden z fabrycznych Shermanów nie przewoził amunicji armatniej we wnętrzu wieży (mam na myśli tą część wieży która wystawała ponad kadłub, a nie kosz wieży), podczas gdy niszczyciel czołgów M10 przewoził naboje armatnie we wnętrzu wieży. Niszczyciel czołgów M36 pod względem sposobu przechowywania amunicji był zbudowany praktycznie tak samo jak M10- w M36 spośród 47 naboi do armaty M3 kalibru 90 mm, 36 naboi znajdowało się we wnętrzu sponsonów, a 11 we wnętrzu niszy wieży. M36 nie miał opancerzonych pojemników na amunicję, nie miał też mokrych komór amunicyjnych. Jestem skłonny uznać że zarówno niszczyciel czołgów M10, jak i M36, wypadał pod względem palności podobnie do Shermanów z pierwotnym suchym sposobem składowania amunicji. Od 1942 roku do 1943 roku wyprodukowano ponad 6,7 tysiąca niszczycieli czołgów M10. Od 1944 roku do 1945 roku powstało ponad 2,3 tysiąca niszczycieli czołgów M36.

Składowanie amunicji w Shermanie, część 2

9 uwag do wpisu “Składowanie amunicji w Shermanie, część 2

    1. Firefly miał z tego co wiem zbliżony sposób sposób składowania amunicji do suchych Shermanów (ale czy suchych pierwotnych, czy suchych zmodyfikowanych, nie wiem). Jednocześnie w Firefly eksmitowano strzelca kadłubowego kaemu aby zrobić miejsce na amunicję (co jest kolejnym przykładem na to że to stanowisko nie było zbytnio potrzebne- tak samo tego pana eksmitowano w radzieckich T-43, T-44, IS-2, w powojennym amerykańskim M48, w brytyjskim Centurionie, a i nawet T-34/85 eksploatowane po wojnie w „ludowym” Wojsku Polskim jeździły bez strzelca kadłubowego km). Ogólnie rzecz biorąc, Firefly mnie nigdy nie interesował zbytnio- po pierwsze, nie jestem fanem brytyjskiej broni pancernej, wolę radziecką, amerykańską i niemiecką (czemu? nie wiem). Po drugie, to był w sumie „tuning”, a nie wóz fabryczny. Zawsze możesz zresztą wpisać w wyszukiwarkę „Inside the Chieftain’s Hatch: Sherman VC “Firefly” ” i obejrzeć program- przy czym mam wrażenie że Sherman Firefly nie wypadał zbyt dobrze pod względem ergonomii.

      Polubienie

      1. Hurgot Sztancy pisze:

        senkju, te linki do wargaming nawet ciekawe, jak kiedyś będę się nudził, to więcej obejrzę

        z jednej strony to nic dziwnego, że radzieckie, niemieckie i amerykańśkie czołgi są najciekawsze, bo w końcu to one były najpopularniejsze; ale Firefly to w sumie angielski tuning amerykańskiego czołgu, więc może się jednak łapie? 😉

        Polubienie

      2. Ha! Przez przypadek (szukałem czegoś innego) znalazłem coś takiego- http://www.shermanvc.org.uk/vc-ammo-handling/

        Swoją drogą, wszystkie znane mi źródła twierdzą że Shermany z suchym zmodyfikowanym składowaniem amunicji miały tyle samo naboi armatnich co suche pierwotne… to chyba nieprawda- przecież usunięto podręczne naboje umieszczone pionowo na obwodzie kosza wieży, a z tego co wiem żadnego nowego pojemnika na amunicję nie dodano. No chyba że po prostu to usuwanie tych podręcznych naboi z obwodu kosza wieży było „teoretyczne”- zalinkowane poniżej źródło (strona Sherman Minutia) może sugerować że być może (podkreślam, być może) wiele Shermanów z „suchym zmodyfikowanym” sposobem składowania amunicji miało te podręczne naboje (pisałem o tym zresztą wcześniej).

        http://the.shadock.free.fr/sherman_minutia/manufacturer/m4a4/m4a4_variants.html

        Polubienie

  1. Hurgot Sztancy pisze:

    o widzisz, niezłe – a jak rozumiesz tę tabelę z kolejnością wyjmowania amunicji (table III)? czy to było coś co musiało być ćwiczone przez załogę, czy wynikało z konstrukcji i inaczej się nie dało?

    Polubienie

    1. W sumie na razie nie zagłębiałem się w te dane, jedynie je przejrzałem na szybko. Jednak w sumie jedno jest związane z drugim- taka a nie inna konstrukcja czołgu może powodować szkolenie żołnierzy aby (dajmy na to) najpierw wyjmowali amunicję z pojemnika A, a dopiero później z pojemnika B (litery A i B to tylko przykład, nie odnoszący się do Firefly). Z tego co wiem w wielu czołgach jest wyraźny podział na amunicję podręczną i tą drugiego rzutu (zresztą, pisałem o tym na blogu). Tak samo z tego co wiem istniały czołgi gdzie niektóre pozycje wieży uniemożliwiały dostęp do niektórych pojemników z amunicją (tak było w pierwotnych suchych Shermanach, gdzie ściany kosza wieży mogły zasłaniać ładowniczemu pojemniki z amunicją umieszczone w sponsonach). Przy czym chyba Firefly jednak znaczne się różnił od „oryginalnych” suchych Shermanów- oryginalne wozy suche miały główny zapas amunicji umieszczony w sponsonach, a Firefly ma (chyba) główny zapas na dnie przedziału bojowego (tak jak późniejsze Shermany mokre, bądź jak radzieckie wozy T-34 i IS-2) oraz obok kierowcy (jak multum wozów powojennych). Nie zdziwił bym się więc gdyby Sherman Firefly był bezpieczniejszy od oryginalnych suchych Shermanów (im mniej amunicji w górnych partiach kadłuba, tym bezpieczniej). Zresztą, zajrzyj również w linki które zamieściłem poniżej. Tutaj dodam że drugi link i ta ładna kolorowa grafika na której widać sylwetki czołgistów dotyczą gry komputerowej, więc nie wiem czy można tym źródłom ufać (ale wkleić nie zaszkodzi).

      http://www.shermanvc.org.uk/sherman-vc-diagrams/nggallery/vc-diagrams/vc-stowage-diagrams

      https://wiki.warthunder.com/index.php?title=Sherman_VC_Firefly#Ammo_Racks

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do AKMS Anuluj pisanie odpowiedzi