Odrzut zamka swobodnego z wyrzutem

Jakiś czas temu napisałem wpis odnośnie zasady działania broni automatycznej, zwanej odrzutem zamka swobodnego. Dziś wpis odnośnie zbliżonej zasady działania, określanej mianem odrzut zamka swobodnego z wyrzutem. Przed przeczytaniem wpisu, warto zrozumieć czym jest strzelanie z zamka otwartego. Warto, bowiem broń wykorzystująca odrzut zamka swobodnego z wyrzutem, musi strzelać z zamka otwartego. Opisywana dzisiaj zasada działania zwie się z angielska advanced primer ignition blowback (API blowback). Przejdźmy więc do wpisu!

Broń działająca na zasadzie odrzutu zamka swobodnego z wyrzutem

Przy broni która to wykorzystuje odrzut zamka swobodnego z wyrzutem, nie ma ryglowania. Czyli tak jak w zwykłym odrzucie zamka swobodnego, to odpowiednio duża masa zamka zapewnia odpowiednie opóźnienie jego otwarcia. Ot, im większa masa zamka, tym większa jego bezwładność.

Mamy gotową do strzału broń wykorzystującą odrzut zamka swobodnego z wyrzutem. Zamek znajduje się w tylnym położeniu. Strzelec ściąga spust, a zamek zaczyna jechać do przodu pod wpływem działania sprężyny powrotnej. Podczas owej jazdy zamek pobiera nabój z magazynka (bądź taśmy) i wprowadza go do komory nabojowej. Po wprowadzeniu naboju do komory nabojowej, następuje odpalenie naboju, choć zamek nadal porusza się do przodu. Innymi słowy, to bardzo wczesne odpalenie naboju (przed dojściem zamka w skrajne przednie położenie), jest tutaj gwoździem programu. Gazy prochowe generowane przez spalający się proch, powodują nie tylko ruch pocisku do przodu, ale również napierają na dno łuski. Owe napieranie powoduje najpierw zahamowanie zamka, a następnie jego ruch do tyłu. Wysunięcie się łuski z komory nabojowej następuje w momencie, kiedy to pocisk już wyleciał z lufy (czyli przy odpowiednio niskim ciśnieniu w lufie, aby nie nastąpiło rozerwanie łuski). Dalszy ruch zamka do tyłu wiąże się z wyrzuceniem łuski przez okno wyrzutowe łusek.

Broń działająca na zasadzie odrzutu zamka swobodnego z wyrzutem, wymaga zastosowania specjalnej amunicji. Mam na myśli naboje z cylindryczną łuską, gdzie jednocześnie mamy kryzę zmniejszoną. Czyli kryza ma mniejszą średnicę od tułowia łuski (rebated rim). Odrzut zamka swobodnego z wyrzutem to również konieczność zastosowania specjalnego mechanizmu uderzeniowego, zapewniającego odpowiednio wczesne zbicie spłonki. Przy odrzucie zamka swobodnego z wyrzutem, występuje bardzo duża długość komory nabojowej. Wyraźnie większa od długości naboju. Poniżej cytat z książki Lotnicza broń lufowa, część I:

W większych jednostkach – karabinach maszynowych i działkach – konieczne staje się stosowanie dodatkowych środków do zmniejszenia siły tarcia łuski o ścianki komory nabojowej poprzez smarowanie nabojów lub komory nabojowej przed wprowadzeniem naboju, lub też zastosowanie rowków podłużnych w komorze nabojowej.

Jakie są zalety odrzutu zamka swobodnego z wyrzutem? Możliwość uzyskania znacznie mniejszej masy zamka, względem zwykłego odrzutu zamka swobodnego. Wedle mojej wiedzy, zamek może być wręcz kilkakrotnie lżejszy. Odrzut zamka swobodnego stosowany był w małokalibrowych armatach automatycznych, czego przykładem Oerlikon kalibru 20 mm. Inny typ broni gdzie zyskał popularność odrzut zamka swobodnego z wyrzutem, to granatniki automatyczne, vide amerykański Mk 19.

Tutaj pewna uwaga. Otóż w prostych pistoletach maszynowych strzelających z zamka otwartego, takich jak PPSz-41 (Pepesza) oraz PPS-43, zbicie spłonki następuje w momencie jak zamek jeszcze jedzie w przednie położenie. Czyli też można by argumentować, iż mamy tam odrzut zamka swobodnego z wyrzutem. Jednak nie do końca. Otóż w prostych peemach zbicie spłonki następuje tak późno, iż zasada wyrzutu nie ma w nich większego znaczenia. Innymi słowy, gdybyśmy przerobili działko Oerlikon kalibru 20 mm na strzelanie z zamka zamkniętego (brak wykorzystania zasady wyrzutu), to musielibyśmy jednocześnie znacznie zwiększyć masę zamka. Natomiast gdybyśmy przerobili Pepeszę na strzelanie z zamka zamkniętego, to masa zamka mogła by pozostać taka sama jak przed modyfikacją. Więcej na ten temat można znaleźć w dyskusji na forum strzelecka.net.

Odrzut zamka swobodnego z wyrzutem

Cykl pracy Pepeszy

Cykl pracy pistoletu maszynowego PPSz-41.

Powyższy rysunek pochodzi z książki Lotnicza broń lufowa, część 1 (autor: Zygmunt Kafliński). Przedstawia on cykl pracy pistoletu maszynowego PPSz-41, czyli Pepeszy. Krótkie wyjaśnienie pojąć- forsowanie to moment kiedy to pocisk porusza się we wnętrzu lufy. Ekstrakcja– usuwanie pustej łuski przez poruszający się do tyłu zamek. Zniżanie i podanie– ruch słupa naboi we wnętrzu magazynka, generowany przez donośnik napędzany sprężyną. Dosyłanie– wprowadzanie naboju do komory nabojowej przez poruszający się do przodu zamek. Termin L. naboju oznacza po prostu długość naboju.

Tutaj pewna uwaga- diagram zawiera fragment cyklu opisany jako praca mechanizmu spustowego. Mam wrażenie że jest to błąd. Pepesza to prosty peem strzelający z zamka otwartego, czyli zbicie spłonki następuje praktycznie natychmiast po wprowadzeniu naboju do komory nabojowej. Czyli po dojściu zamka w przednie położenie, nie trzeba czekać aż kurek uderzy w iglicę (tam nawet nie ma kurka bądź bijnika napędzanego sprężyną). Ergo, w Pepeszy fragment cyklu opisany jako praca mechanizmu spustowego, raczej nie istnieje.

Taka ciekawostka odnośnie działania broni samoczynnej. Otóż istnieją wzory broni samoczynnej, które to podczas strzelania ogniem ciągłym… przyspieszają. Ot, im dłużej trwa seria, tym bardziej wzrasta szybkostrzelność teoretyczna broni. Nie jest to może jakiś wielki problem, ale może prowadzić do zacięć- przy zbyt dużej szybkostrzelności, mechanizm dosyłający amunicję może nie nadążyć. Spotkałem się z informacją iż w zmodernizowanym karabinku Kałasznikowa (AKM), opóźniacz kurka wprowadzono nie tylko po to aby poprawić skupienie ognia seryjnego, ale również po to aby zapobiec owemu przyspieszaniu. Innymi słowy, oryginalny AK ma tendencję do przyspieszania podczas ognia ciągłego.

Cykl pracy Pepeszy

T-34 versus T-44

Po lewej czołg T-34-85. Po prawej jego następca, czołg T-44.

Dziś wpis o broni pancernej, a konkretnie o różnicach pomiędzy radzieckim drugowojennym czołgiem średnim T-34, a czołgami które to stały się jego następcą. Pisząc o następcach czołgu T-34, mam na myśli zarówno quasi-drugowojennego T-44, jak i powojenne radzieckie czołgi średnie serii T-54/T-55. Patrząc na grafikę tytułową widać zresztą jedną z różnic. Otóż czołg T-44 ma wyraźnie niższy kadłub od czołgu T-34.

Niski kadłub to nie tylko mniejsze ryzyko iż czołg zostanie trafiony. Niska sylwetka kadłuba sprzyja również dobremu stosunkowi pomiędzy masą a poziomem ochrony pancernej. Tak też jest w istocie. Przedni górny pancerz kadłuba czołgu T-34 ma grubość 45 mm, co przy kącie nachylenia wynoszącym 60° od pionu, daje 90 mm grubości sprowadzonej. Boki kadłuba mają grubość 45 mm. Przy nachyleniu bocznego górnego pancerza pod kątem 40°, mamy grubość sprowadzoną na poziomie 59 mm. Jeśli idzie o czołg T-44, jego przedni górny pancerz kadłuba ma grubość 90 mm i nachylenie pod kątem 60°. Grubość sprowadzona to aż 180 mm. Boki kadłuba są pionowe i mają grubość 75 mm. Ergo, czołg T-44 jest znacznie lepiej opancerzony od czołgu T-34. Jednocześnie masa czołgu T-44 wynosi 31 ton, praktycznie tyle samo ile ważą późne wersje czołgu T-34.

Czołg średni T-34, widać główny zapas amunicji umieszczony na dnie kadłuba.

Czemu T-44 ma niższy kadłub od czołgu T-34? Otóż w czołgu T-34 główny zapas amunicji umieszczony został na dnie kadłuba. Przy tego typu rozwiązanie zmniejsza ryzyko iż penetracja pancerza skończy się trafieniem w główny zapas amunicji. Jednocześnie przy głównym zapasie amunicji umieszczonym na dnie kadłuba, trudno zbudować ekstremalnie niski czołg.

Czołg T-44, kolor czerwony to główny zapas amunicji umieszczony obok kierowcy.

Czołg T-44 ma natomiast główny zapas amunicji umieszczony obok kierowcy. Przy tego typu rozwiązaniu wzrasta ryzyko iż przebicie przedniego pancerza skończy się trafieniem w główny zapas amunicji. Jednocześnie główny zapas naboi armatnich umieszczony obok kierowcy umożliwia zbudowanie niskiego czołgu. Ot, przy takim rozwiązaniu stopy czołgistów wieżowych mogą znajdować się tuż ponad dnem kadłuba. Multum czołgów ma główny zapas naboi umieszczony obok kierowcy. Tak jest między innymi w radzieckich zimnowojennych czołgach średnich (T-54/T-55, T-62). Więcej o przechowywaniu amunicji w czołgach napisałem tutaj.

Warto nadmienić iż w czołgu T-44 można było umieścić główny zapas amunicji obok kierowcy, bowiem wyeksmitowano strzelca kadłubowego karabinu maszynowego. Innymi słowy, o ile w czołgu T-34 mamy dwóch załogantów w przedziale kierowania (kierowca i strzelec kaemu), to w przedziale kierowania czołgu T-44 siedzi jedynie kierowca. Pomysł aby wyeksmitować strzelca kadłubowego kaemu, okazał się pomysłem dobrym. Radzieckie czołgi powojenne również strzelca kadłubowego nie mają. Właściwie to po zakończeniu drugiej wojny światowej, praktycznie wszyscy producenci czołgów, prędzej czy później strzelca kadłubowego usunęli.

Przy czym o ile teoretycznie T-34-85 ma załogę pięcioosobową (dwóch ludzi w kadłubie i trzech we wnętrzu wieży), to w praktyce owe czołgi często eksploatowano bez strzelca kadłubowego kaemu, czyli z załogą czteroosobową. Powojenne polskie T-34-85 wręcz standardowo eksploatowano bez strzelca kadłubowego kaemu, vide polska instrukcja obsługi czołgu T-34-85M wydana w 1962 roku. Jak łatwo się domyślić, T-44 ma załogę czteroosobową (jeden człowiek w kadłubie, trzech we wnętrzu wieży).

Czołg numer 1 nie ma sponsonów, niczym T-44. Czołg numer 2 ma sponsony (koloru czerwonego), niczym T-34.

Dobry stosunek pomiędzy masą a pancerzem czołgu T-44, to nie tylko jego niska sylwetka. Inny powód to układ bez bocznych nawisów kadłuba, zwanych sponsonami. Brak sponsonów umożliwia uzyskanie przedniej górnej płyty pancernej o niewielkich wymiarach. Niewielkie wymiary płyty to względnie niewielka masa, stąd też również radzieckie powojenne czołgi średnie sponsonów nie mają. Czołg T-34 sponsony ma, co sprzyja dużym wymiarom przedniej płyty pancernej.

Czołg T-34 oraz T-54, ten ostatni ma zbliżony układ napędowy do T-44.

Jedna z głównych różnic pomiędzy czołgiem T-34, a czołgiem T-44, to sposób w jaki umieszczono silnik we wnętrzu przedziału napędowego. Otóż czołg T-34 ma silnik umieszczony wzdłużnie, a za nim umieszczono poprzecznie skrzynię biegów. Przy tego typu układzie mamy stosunkowo długi przedział napędowy czołgu. Jeśli idzie o czołg T-44 i radzieckie powojenne czołgi średnie oraz podstawowe, mają one silnik umieszczony poprzecznie (skrzynia biegów nadal jest za silnikiem). Silnik umieszczony poprzecznie umożliwia zbudowanie krótkiego przedziału napędowego. Między innymi dzięki krótkiemu przedziałowi napędowemu, wieża czołgu T-44 umieszczona jest pośrodku kadłuba, zamiast być przesunięta do przodu, niczym w T-34. Warto nadmienić iż silnik umieszczony poprzecznie zyskał popularność jedynie w czołgach radzieckich. Współczesne czołgi zachodnie mają do dzisiaj silnik umieszczony wzdłużnie.

Silnik W-2 czołgu T-34, widać chłodnice umieszczone po jego bokach oraz wentylator umieszczony za silnikiem.

Silnik umieszczony poprzecznie skutkuje również innymi zmianami. Otóż w czołgu T-34 chłodnice umieszczone są po bokach silnika, natomiast wentylator układu chłodzenia znajduje się pomiędzy silnikiem a skrzynią biegów. Ponad skrzynią biegów nie ma żadnego urządzenia, co ułatwia dostęp do skrzyni biegów.

Czołg T-34-85 widoczny od boku. Sprzęgło główne umieszczone jest mniej więcej tam gdzie wentylator układu chłodzenia.
Przedział napędowy takich czołgów jak T-44, T-54/T-55 i T-62.

Inaczej zbudowany jest przedział napędowy czołgu T-44. Za poprzecznie umieszczonym silnikiem, ulokowana została umieszczona poprzecznie skrzynia biegów, a wentylator układu chłodzenia znalazł miejsce za skrzynią biegów. Ponad skrzynią biegów znajduje się chłodnica. Układ ten powtórzony został w radzieckich powojennych czołgach średnich (T-54/T-55 oraz T-62).

Czołg numer 1 ma układ napędowy niczym T-34, czołg numer 2 zbudowany jest podobnie jak T-44.

Czas zauważyć pewną ważną rzecz! Otóż choć czołg T-34 ma wyraźnie dłuższy przedział napędowy od czołgu T-44, to jednocześnie kadłub czołgu T-34 nie jest wyraźnie dłuższy od kadłuba T-44. Czemu tak jest? Otóż podczas projektowania czołgu T-34, Sowieci zastosowali rozwiązanie, zwane przeze mnie krótkim przedziałem kierowania. Czyli mamy w T-34 bardzo mały dystans pomiędzy siedzeniem kierowcy, a przedziałem bojowym. Krótki przedział kierowania umożliwia zbudowanie stosunkowo krótkiego kadłuba, ale praktycznie uniemożliwia umieszczenie włazu kierowcy na dachu kadłuba. Stąd też T-34 ma właz kierowcy na przedniej górnej płycie pancernej. Dodatkowo krótki przedział kierowania sprzyja wieży przesuniętej do przodu.

Czołg numer 1 ma przedział kierowania normalnej długości i właz na dachu przedziału kierowania, niczym T-44. Czołg numer 2 krótki przedział kierowania i właz na przedniej płycie pancernej, niczym T-34.

Czas na rozmieszczenie zbiorników paliwa. Zarówno w czołgu T-34, jak i w czołgu T-44, zaimplementowano koncepcję aby zbiorniki paliwa (chociaż niektóre) umieścić poza przedziałem napędowym. Istnieją jednak pewne istotne różnice. Otóż w czołgu T-34 zbiorniki umieszczono zarówno po bokach przedziału bojowego, jak i we wnętrzu przedziału napędowego. Spójrzmy zresztą na poniższy rysunek:

Układ paliwowy czołgu T-34-85. Zbiorniki koloru czerwonego i żółtego znajdują się po bokach przedziału bojowego, zbiorniki niebieskie i zielone umieszczono w przedziale napędowym.

Inaczej jest w czołgu T-44. Otóż ma on zbiorniki umieszczone w przedniej części kadłuba, ulokowane przed stelażem z głównym zapasem naboi armatnich. Oprócz tego zbiornik paliwa umieszczony został przed grodzią oddzielającą przedział bojowy od napędowego- jedynie niewielka część tego zbiornika wchodzi do wnętrze przedziału napędowego. Zmodernizowany czołg T-44M otrzymał oprócz tego zewnętrzne zbiorniki umieszczone na błotnikach- połączone są one z układem paliwowym czołgu. Układ paliwowy czołgu T-44M został poniekąd powielony w czołgu T-54.

Układ paliwowy czołgu T-44M. Żółte zbiorniki znajdują się w przedniej części czołgu, przed stelażem z amunicją. Zbiornik czerwony umieszczono przed grodzią oddzielającą przedział bojowy od napędowego. Zbiorniki fioletowe ulokowane są na błotnikach.

Warto zauważyć iż multum radzieckich czołgów zimnowojennych, nie ma żadnych zbiorników paliwa umieszczonych we wnętrzu przedziału napędowego. Tak jest w T-55, T-62, T-64 i T-72. Kolejna uwaga- radzieckie czołgi średnie i podstawowe, od czasów czołgu T-55, wykorzystują zbiorniki paliwa pełniące jednocześnie rolę stelaży amunicyjnych. Więcej o zbiornikach-stelażach napisałem tutaj.

Układ paliwowy czołgu T-55, czerwone zbiorniki pełnią jednocześnie rolę stelaży amunicyjnych.

Można w tym miejscu odnotować iż w czołgach T-34 i T-44, podobnie jak w powojennych radzieckich czołgach, stosowano zewnętrzne zbiorniki pod postacią metalowych beczek przymocowanych do tylnej części pojazdu. Owe beczki nie były jednak w T-34 i T-44 połączone z układem paliwowym czołgu. Więcej o zbiornikach paliwa radzieckich czołgów napisałem tutaj.

Zawieszenie Christie czołgu T-34.

Przejdźmy do kolejnej różnicy- zawieszenie. Czołg T-34 ma zawieszenie Christie, czyli zawieszenie niezależne wykorzystujące sprężyny śrubowe jako elementy resorujące. Zawieszenie tego typu zajmuje dość dużo miejsca we wnętrzu pojazdu. Choć tak po prawdzie, uważam iż w czołgu T-34 sprężyny zawieszenia umieszczone zostały na tyle sprytnie, aby nie przeszkadzać przesadnie czołgistom. Czołg T-44 ma zawieszenie wykorzystujące drążki skrętne. Drążki skrętne zastosowane zostały również w radzieckich zimnowojennych czołgach średnie i podstawowych. Drążki skrętne zajmują niewiele miejsca we wnętrzu czołgu.

Zawieszenie czołgu T-44M bazujące na drążkach skrętnych.

Aby nie było iż piszę jedynie o różnicach, istnieją pewne podobieństwa pomiędzy czołgiem T-44, a czołgiem T-34-85. Uzbrojenie główne obydwu czołgów to armata ZiS-S-53 kalibru 85 mm. Oba czołgi mają bardzo zbliżony kształt wieży, choć wieża czołgu T-44 jest lepiej opancerzona. Oba czołgi przewożą amunicję podręczną we wnętrzu wieży- mamy naboje armatnie zarówno w niszy wieży, jak i na prawej burcie wieży. Wieża obydwu czołgów jest trzyosobowa, a dodatkowo mamy zbliżone rozmieszczenie członków załogi- działonowy i siedzący z nim dowódca znajdują się na lewo od armaty, ładowniczy na prawo od armaty. Zarówno czołg T-44, jak i czołg T-34-85, przewożą zbliżoną ilość amunicji armatniej (56-60 naboi w T-34-85, 58 naboi w T-44). Warto nadmienić iż obydwa czołgi średnie nie mają obrotowej podłogi wieży. Zresztą, brak obrotowej podłogi wieży to również wczesne wersje czołgu T-54.

Przejdźmy do podobieństw silnikowych. Obydwa czołgi napędzane są zbliżonym silnikiem- Dieslem o układzie V-12, o pojemności skokowej wynoszącej prawie 39 litrów (silnik W-2 w T-34-85, silnik W-44 w T-44). Pojemność wewnętrznych zbiorników paliwa czołgu T-34-85 to 545 litrów. Zbliżona pojemność wewnętrznych zbiorników paliwa występuje w czołgu T-44 (500 litrów).

Na zakończenie, czołg T-34 ma skrzynię biegów bez synchronizacji oraz mechanizm skrętu typu sprzęgła boczne. Tak samo jest w T-44. Natomiast T-54 ma synchronizację skrzyni biegów oraz dwustopniowy planetarny mechanizm skrętu. Układ przeniesienia napędu czołgu T-54 został poniekąd powielony w czołgach T-55 i T-62. Kolejna różnice to zazębienie kół napędowych. Czołgi T-34 oraz T-44 mają zazębienie grzebieniowe, natomiast od czołgu T-44M, radzieckie czołgi średnie i podstawowe mają koła napędowe o zazębieniu palczastym.

Rysunek 1 to zazębienie palczaste, rysunek 2 to zazębienie grzebieniowe.
Tabela z bloga Alejandro-8, opisujące czołgi T-34-85, T-44A, T-44-100, Panther Ausf. G oraz Panther II.
T-34 versus T-44

Kolejne linki strzeleckie

Dziś kolejne fajne linki odnośnie broni strzeleckiej. Tym razem portal LAI i artykułu Arnauda Lamothe. Co tam ciekawego mamy? Przede wszystkim dwa artykułu ukazujące to jak zachowują się karabinki automatyczne w ogniu seryjnym (artykuł pierwszy i artykuł drugi). Tutaj ciekawostka- autor stosuje termin PMKM w odniesieniu do karabinka AKM polskiej produkcji. Skąd taka nazwa? Otóż wiele lat temu, oryginalny AK występował w Polsce pod oznaczeniem pmK (pistolet maszynowy Kałasznikowa). Jednak w latach 60. nazwa broni została zmieniona na kbkAK (karabinek AK). Zmodernizowane Kałasznikowy występowały w Polsce pod oznaczeniem kbk AKM (wersja z kolbą stałą) oraz kbk AKMS (wersja z kolbą składaną). Jednak na zachodzie nie zorientowano się że w Polsce Kałasznikow został przechrzczony z pistoletu maszynowego na karabinek. Stąd też do dzisiaj są na zachodzie ludzie, którzy to myślą iż w Polsce zmodernizowany Kałasznikow figurował jako PMKM (kolba stała) bądź PMKMS (kolba składana). Litery PM mają oczywiście oznaczać pistolet maszynowy. Więcej na ten temat napisałem tutaj.

Inne artykułu jakie mnie zainteresowały to artykuł o belgijskim karabinku automatycznym FN FNC oraz o amerykańskim karabinku automatycznym M16. Wnioski z tego ostatniego artykułu są poniekąd zbieżne z tym, co czytałem wiele lat temu na forum strzelecka.net.

Kolejne linki strzeleckie

Kilka linków pancerno strzeleckich

Dziś wpis zawierający linki do ciekawych artykułów odnośnie broni strzeleckiej. Będzie też trochę o broni pancernej. Najpierw dwa artykuły odnośnie karabinka Kałasznikowa- artykuł pierwszy oraz drugi. Warto nadmienić iż w owych artykułach autor wspomina o tym iż w karabinku Kałasznikowa poradzono sobie z siłą rozklinowania. Czyli podczas powrotu suwadło próbuje obrócić zamek dopiero wtedy, kiedy jest to potrzebne. Nie wcześniej. Pisałem o tym w jednym ze swoich wpisów. Obydwa artykuły zostały napisane przez Nathaniela F.

Czas na kolejne artykuły Nathaniela F. Najpierw artykuł o odcinku swobodnego ruchu suwadła. Czyli o tym iż w wielu wzorach broni działającej na zasadzie odprowadzania gazów prochowych przez boczny otwór w lufie, podczas ruchu suwadła w tylne położenie, suwadło najpierw nie powoduje odryglowania zamka, a dopiero po przebyciu pewnej odległości, zaczyna odryglowywać zamek. Dzięki temu odryglowanie i otwarcie zamka, następuje przy niższym ciśnieniu w lufie. Inny artykuł tyczy się układu gazowego broni systemu AR-15 (karabinki automatyczne M16 oraz M4). Idzie tutaj o układ gazowy gdzie zamek pełni rolę nieruchomego tłoka, a suwadło ruchomego cylindra.

Czas na link do forum Sturgeon’s House. Zalinkowany temat tyczy się stosunku masy suwadła do masy zamka, w broni działającej na zasadzie odprowadzania gazów prochowych przez boczny otwór w lufie. Zgodnie z informacjami zawartymi w temacie, suwadło powinno być co najmniej 3 razy cięższe od zamka. Tutaj zresztą widać iż o ile istnieją pewne podobieństwa pomiędzy zespołem ruchomym karabinka Kałasznikowa, a zespołem ruchomym amerykańskiego karabinu Garanda, to podczas projektowania karabinka AK nie skopiowano zespołu ruchomego amerykańskiej broni. Otóż w Kałachu suwadło jest ponad 5 razy cięższe od zamka. Natomiast w karabinie M1 konstrukcji Garanda, suwadło jest 1,75 raza cięższe od zamka.

Na zakończenie, trochę o broni pancernej. Link do bloga Glavcom, gdzie zebrano dane na temat poziomu ochrony pancernej różnych czołgów. Warto jednak zauważyć iż można mieć pewne wątpliwości co do informacji tam zawartych. Przykładowo, niemiecki czołg Leopard 1 jest chyba w rzeczywistości gorzej opancerzony, względem informacji zamieszczonych na blogu.

Kilka linków pancerno strzeleckich

Earth 2140

Screenshot z gry Earth 2140, wojska Euroazjatyckiej Dynastii prowadzą ogień.

Dziś wpis wspomnieniowy o grze komputerowej Earth 2140. Jest to polska strategia czasu rzeczywistego (RTS) z 1997 roku. Mam do owej gry duży sentyment, bowiem to pierwszy RTS z jakim miałem do czynienia. Warto nadmienić iż miałem oryginalną wersję gry, a nie pirata. Jak pewnie starsi czytelnicy mojego bloga wiedzą, pod koniec lat 90. posiadanie oryginalnej wersji gry komputerowej, to był raczej ewenement, a nie reguła.

Akcja gry dzieje się w 2140 roku. Na powierzchni globu ziemskiego pozostały dwie liczące się siły, Euroazjatycka Dynastia (ED) oraz United Civilized States (UCS). Jak można się domyślić, pomiędzy obiema frakcjami toczy się wojna o panowanie nad planetą. Euroazjatycka Dynastia stylizowana jest nieco na Rosję, natomiast United Civilized States to trochę takie futurystyczne USA. Przy czym zgodnie z fabułą gry, ED jest mniej zaawansowane techniczne od UCS. Stąd też sprzęt wojskowy używany przez ED to klasyczne czołgi i śmigłowce bojowe, natomiast sprzęt UCS to futurystyczne roboty bojowe (mechy) i samoloty wykorzystujące antygrawitację.

Mechy UCS (typu Tiger HellMaker) prowadzą ogień do czołgu Euroazjatyckiej Dynastii.

We wczesnych misjach, UCS wykorzystuje mechy typu Tiger HellMaker, natomiast siły ED bazują głównie na czołgach lekkich ST-01B. Mechy Tiger HellMaker są powolne, mogą prowadzić ogień jedynie na niewielką odległość (granatami napalmowymi), ale są dobrze opancerzone. Natomiast czołgi ST 01B są mało wytrzymałe, ale szybkie i mogą strzelać z daleka. Czyli w grze mamy pewnie różnice pomiędzy frakcjami. Oczywiście, nie są to różnice tak wielkie jak w StarCrafcie, ale jednak są. Muszę zaznaczyć że siłami ED grało mi się lepiej. Mam zresztą wrażenie że we wszelkich strategiach czasu rzeczywistego, łatwiej gra się jednostkami które to mogą razić cele na dużą odległość, niż takimi, które to wymagają bliskiego kontaktu z przeciwnikiem.

Opisane powyżej różnice pomiędzy pojazdami obydwu frakcji, stają się w moich oczach mniej widoczne w późniejszych misjach. Ot, w późnych misjach ED używa czołgów uzbrojonych w wyrzutnie rakiet bądź działa laserowe, a UCS mechów uzbrojonych w wyrzutnie rakiet bądź działa plazmowe. Choć pewne różnice nadal występują. Przykładowo, czołgi ciężkie ED nie mogą być przewożone transportem morskim (barki desantowe), natomiast potężne mechy UCS jak najbardziej nadają się do transportu morskiego. Co ciekawe, czołgi bądź mechy, podczas przewożenia na pokładzie barek desantowych bądź poduszkowców transportowych, nadal mogą prowadzić ogień.

Mechy Spider oraz Tiger Assault na pokładzie poduszkowców transportowych.

Jeśli idzie o piechotę, nie ma istotnych różnic pomiędzy frakcjami. ED używa androidów, natomiast UCS używa cyborgów typu Silver o wyglądzie ludzkiego szkieletu (czuć silną inspirację filmem Terminator). Mamy tutaj zresztą pewien problem z nazewnictwem. Owe androidy używane przez ED są zgodnie z fabułą gry połączeniem człowieka i maszyny, czyli termin cyborg chyba był by tu bardziej właściwy. Natomiast używane przez UCS metalowe istoty o wyglądzie ludzkiego szkieletu to chyba bardziej roboty niż cyborgi. Ale ogólnie rzecz biorąc, jedni mają androidy uzbrojone w karabin/wyrzutnię rakiet/działko jonowe, drudzy terminatoropodobne cyborgi uzbrojone w karabin/wyrzutnię rakiet/działko plazmowe (w zależności od modelu androida/cyborga).

Cyborgi UCS obok transporterów opancerzonych.

Skoro zeszło na piechotę, jest ona bardzo przydatna do zdobywania wrogich budynków. Czyli podjeżdżamy pod wrogi budynek transporterem, nasi żołnierze wyskakują z transportera, a następnie wchodzą do wrogiego budynku. Po zdobyciu wrogiego budynku produkcyjnego, możemy produkować sprzęt wojskowy przeciwnika, czyli ED może mieć armię złożoną z mechów, a UCS armię złożoną z czołgów. Komputerowy przeciwnik często próbuje zdobyć jakiś ważny budynek (choćby elektrownię), aby następnie wysadzić go w powietrze.

Moment wysadzenia elektrowni w powietrze. Po prawej stronie ekranu widać drugą elektrownię.

Skoro już zeszło na elektrownię- jest ona konieczna aby produkować sprzęt wojskowy oraz wydobywać surowce. Bez elektrowni produkcja sprzętu wojskowego odbywa się bardzo, ale to bardzo wolno (produkcja prawie że staje). Stąd też im więcej mamy fabryk/kopalni/innych bydynków, tym więcej elektrowni musimy mieć. Zniszczenie wrogiej elektrowni może znaczącą utrudnić przeciwnikowi prowadzenie działań wojennych.

Po lewej rafineria, po prawej kopalnia. Widać również pojazdy typu Bantha transportujące urobek.

Jeśli idzie o wydobycie surowców, mamy tylko jeden typ surowca. Aby wydobywać surowce, musimy wybudować kopalnię, obok niej postawić rafinerię, a następnie zorganizować transport urobku przy pomocy samochodów (Bantha) bądź latających transporterów (Heavy Lifter). Kopalnia może zostać wybudowana jedynie w niektórych miejscach, które to na minimapie zaznaczone są kolorem zielonym. Im więcej kopalni i rafinerii, tym lepiej- duża ilość gotówki umożliwia budowę dużej liczby jednostek. Ciekawostka- pojazdy używane do transportu urobku są takie same dla obu stron konfliktu.

Produkcja mecha Spider w budynku produkcyjnym UCS.

Skoro już zeszło na produkcję jednostek, Earth 2140 nie wymaga dużej liczby budynków produkcyjnych, aby prowadzić intensywną produkcję. Innymi słowy, nawet czołgi ciężkie i potężne mechy, produkowane są na tyle szybko, iż jedna fabryka ciężkiego sprzętu może wystarczyć. Earth 2140, w odróżnieniu od StarCrafta, nie nakłada limitu jednostek. Czyli mając dużą ilość gotówki, możemy wybudować wielką armię i po prostu zmiażdżyć przeciwnika. Dodam iż w polskiej strategii podobają mi się animacje- po wyprodukowaniu czołgu bądź robota, widać jak wyjeżdża on z fabryki. Brakuje mi tego typu animacji w późniejszym StarCrafcie.

Zaznaczony budynek główny, widać moment produkcji pojazdu typu MCU.

Jeśli idzie o budowę budynków, to budynki są poniekąd produkowane w… budynku głównym. Czyli wchodzimy w menu budynku głównego, klikamy że chcemy wybudować (przykładowo) rafinerię, a następnie z budynku głównego wyjeżdża wielki i powolny pojazd typu MCU (Meta Contruction Unit). Klikamy ów pojazd i każemy jechać mu w miejsce, gdzie ma powstać budynek. Jak już pojazd dojedzie na miejsce przeznaczenia, to każemy mu przekształcić się w budynek. Odporność na ostrzał pojazdu MCU zależy od typu budynku który pojazd zawiera. Czyli pojazd MCU z którego to powstaje rafineria, będzie miał inną odporność, od pojazdu MCU z którego to powstaje fabryka ciężkiego sprzętu. Wygląd pojazdu MCU jest taki sam, niezależnie od budynku który to pojazd zawiera. Pojazd MCU nie może być przewożony drogą morską, co utrudnia rozgrywkę. Warto nadmienić iż jeśli wróg zniszczy nam budynek główny, to tracimy możliwość produkcji budynków (no chyba że zbudowaliśmy sobie drugi budynek główny).

Uwaga odnośnie powyższego akapitu. Rozbudowa bazy jest praktycznie taka sama u obydwu stron konfliktu. Nawet niektóre budynki są dokładnie takie same.

Metalowa piramida to moment przekształcania się pojazdu MCU w budynek. Widać również kolejny pojazd MCU w prawym dolnym rogu ekranu.

Jak już napisałem, w grze mamy tylko jeden surowiec, a i nie potrzebujemy dużo budynków produkcyjnych, aby stworzyć szybko dużą armię. Czyli rozgrywka w Earth 2140 może wydawać się nieco uproszczona na tle najbardziej zaawansowanych RTS-ów. Jest to poniekąd prawda. Pewne stosunkowo proste rozwiązania tyczą się również walki. Przykładowo, odporność pojazdu na wrogi ostrzał zależy praktycznie wyłącznie od punktów HP (Health Points, czyli punkty zdrowia). Czyli czołg ciężki jest bardziej odporny od czołgu lekkiego, bowiem ma więcej punktów HP. Nie ma w Earth 2140 czegoś takiego jak klasa pancerza.

Inne stosunkowo proste rozwiązanie- badania naukowe. Jak już wybudujemy centrum naukowe, to odkrycia dokonują się same. Nie musimy przeznaczać na nie funduszy, nie mamy też wpływu na to co będzie odkryte jako pierwsze. Nie mamy również możliwości ulepszania już posiadanych pojazdów.

Atak mechów Tiger Assault uzbrojonych w lekkie rakiety.

Mam nieodparte wrażenie iż w Earth 2140 niektóre pojazdy (mechy i czołgi) są chyba nieco zbyt uniwersalne. Mam na myśli pojazdy uzbrojone w lekkie bądź ciężkie rakiety. Tego typu pojazdy mogą skutecznie zwalczać zarówno cele lądowe, jak i cele powietrzne. Stąd też w Earth 2140 armia może mieć dużą wartość bojową, nawet jeśli będzie złożona z takich samych pojazdów.

Czołgi ciężkie Euroazjatyckiej Dynastii atakują.

Tutaj pewna ciekawostka- otóż multum misji w Earth 2140 to misje typu zniszcz wszystkie jednostki i struktury. Stąd też po zniszczeniu wszystkich wrogich zabudowań i tak musimy ganiać za jednym żołnierzem ukrytym za drzewem. Jest to frustrujące na dużych mapach, tym bardziej że UCS używa jednostek trudnych do wykrycia (okręty podwodne, pojazd Shadow generujący niewidzialność). Jak dla mnie gra powinna mieć jakiś skrypt typu skoro zniszczyłeś wszystkie budynki i znaczną większość jednostek, to wygrałeś. Ogólnie rzecz biorąc, wiele misji w Earth 2140 jest na jedno kopyto.

Po lewej pojazd typu Shadow, po prawej pojazd typu Screamer.

Późne etapy gry to między innymi użycie przez UCS pojazdu Shadow, generującego pole niewidzialności. Shadow też jest zresztą niewidzialny. Natomiast ED używa pojazdu Screamer, zakłócającego ową niewidzialność. Pole niewidzialności Shadowa zakłócane jest również przez wieżyczki obronne i bunkry przeciwnika. Co ciekawe, jeśli gramy UCS przeciwko ED, to nie możemy wydawać rozkazów swoim jednostkom, jeśli w ich pobliżu jest pojazd Screamer walczący po stronie ED.

Atak bombowców HellWind (UCS).

Jak już wspominałem, obie strony używają lotnictwa. Po stronie UCS mamy antygrawitacyjne samoloty, a po stronie ED klasyczne śmigłowce. Statki powietrzne obu stron wykonują manewry podczas ataku, co fajnie wygląda, ale praktycznie uniemożliwia dowodzenie jednostkami podczas walki. Jedyna efektywna broń ziemia-powietrze to pociski rakietowe. Podczas prowadzenia ognia do wrogich statków powietrznych, większość rakiet nie trafia w cel. Jednak nawet jedno trafienie może mocno uszkodzić, bądź wręcz zniszczyć samolot/śmigłowiec (mała liczba punktów HP u pojazdów latających). Zazwyczaj wykorzystywałem lotnictwo do zniszczenia wrogiego budynku głównego i wrogich elektrowni- bez elektrowni wróg nie może produkować jednostek w sensownym tempie, a bez głównego budynku nie może zbudować elektrowni.

Okręty Euroazjatykiej Dynastii prowadzą ogień.

Mamy w Earth 2140 nie tylko jednostki lądowe i powietrzne, ale również morskie. Nie uważam jednak aby okręty wojenne były w grze przesadnie przydatne. Zamiast budować okręty uzbrojone w torpedy bądź rakiety, ich rolę mogą pełnić czołgi bądź mechy przewożone przez barki desantowe lub poduszkowce transportowe (mogą one prowadzić ogień podczas transportu). Grając UCS zazwyczaj portu w ogóle nie budowałem.

Earth 2140 z włączoną mgłą wojny.

Earth 2140 powstał w 1997 roku, czyli w czasach kiedy to RTS-y nie zawsze miały mgłę wojny. Mam tutaj na myśli szarą mgłę która to zakrywa tereny wcześniej odkryte, na których to w danej chwili nie ma żadnej naszej jednostki. Mgłę wojny można w Earth 2140 wyłączyć w opcjach gry, czyli to od nas zależy czy chcemy sobie życie ułatwić (mgła wyłączona), czy może utrudnić (mgła włączona).

Czołgi pozostawiają ślady na piasku!

Jak już wcześniej wspominałem, w Earth 2140 podobają mi się animacje. Czas wspomnieć o nich więcej. Jak widać na powyższym screenshocie, czołgi pozostawiają ślady jadąc po piaszczystym podłożu. Inny przykład na to że polska strategia wypada dobrze pod względem graficznym- jak czołg zostaje zniszczony, to zmienia się w płonący wrak, który dopiero po chwili wybucha. Warto również nadmienić iż podczas wjeżdżania pojazdu na barkę desantową, widać animację otwierającej się rampy owej barki. Podobnie mamy w grze animację otwierających się drzwi transportera opancerzonego podczas wchodzenia piechoty do jego wnętrza.

Odpalenie pocisku balistycznego z silosu ED.

Grając w Earth 2140 mamy w bardzo późnych misjach dostęp do broni masowego rażenia. ED dysponuje bronią jądrową pod postacią silosów z pociskami balistycznymi. UCS ma wyrzutnie typu PlasmaBlast. Stąd też pod koniec gry, możemy zaatakować bazę przeciwnika poniekąd zdalnie, bez opuszczania własnej bazy.

Muszę tutaj wspomnieć o pewnym rozwiązaniu, które to w Earth 2140 zostało zaimplementowane. Otóż w polskiej strategii mamy dostęp do wirtualnych generałów. Czyli możemy oddać pewną liczbą swoich jednostek pod kontrolę komputera, a następnie ustawić czy komputer ma grać ofensywnie, czy może defensywnie. Pomysł w teorii całkiem niezły, dzięki niemu możemy skupić się na ważnym zadaniu, a zadania mniej ważne przydzielić wirtualnemu generałowi. Jednak w praktyce wirtualni generałowie dowodzą słabo, stąd też zazwyczaj nie korzystałem z ich usług. Przy czym uważam że gdyby pomysł został dopracowany, to miał by on szansę na rozpowszechnienie w innych strategiach czasu rzeczywistego.

Kilka słów na zakończenie. Mam wielki sentyment do Earth 2140, ale nie jest to gra bez wad. Jak już wspominałem, wiele misji jest na jedno kopyto. Warto nadmienić iż zwykła wersja gry zawiera ponad 50 misji, a wydano również dwa pakiety misji dodatkowych. Earth 2140 z dwoma pakietami misji dodatkowych to grubo ponad 100 misji do przejścia. Muszę również przyznać iż Earth 2140 to gra nieprzesadnie nowatorska. Ot, przyzwoity klon Command & Conquer z kilkoma fajnymi pomysłami. Jeśli masz ochotę poczytać więcej odnośnie owej gry, polecam ten link. Natomiast jeśli chcesz zobaczyć trochę gameplayu, zajrzyj tutaj.

Earth 2140

Odrzut zamka swobodnego

Dziś wpis o budowie broni palnej, a konkretnie o zasadzie działania zwanej odrzut zamka swobodnego. Jest to zresztą najprostsza zasada działania spośród tych powszechnie spotykanych w automatycznej broni palnej. Owa zasada działania stosowana jest głównie w pistoletach maszynowych oraz w pistoletach samopowtarzalnych strzelających niezbyt silną amunicją (jak Pistolet Makarowa). Spójrzmy na poniższy rysunek:

Powyżej broń działająca na zasadzie odrzutu zamka swobodnego. Jest to przy okazji broń strzelająca z zamka otwartego, ale to nie problem- spośród wzorów broni działających na zasadzie odrzutu zamka swobodnego, multum z nich strzela z zamka otwartego (głównie leciwe pistolety maszynowe). Jak można zauważyć na rysunku, w broni działającej na zasadzie odrzutu zamka swobodnego, nie ma żadnego ryglowania. Przy zamku w przednim położeniu, nie jest on na sztywno połączony z lufą bądź komorą zamkową. Przy zamku znajdującym się w przednim położeniu, jedynie sprężyna powrotna dociska zamek do przedniej części broni.

Na powyższym rysunku widać moment odpalenia naboju. Przy zamku swobodnym, we wczesnej fazie odrzutu (pocisk w lufie, wysokie ciśnienie w jej wnętrzu), jedynie siła bezwładności hamuje zamek. Innymi słowy, aby zapobiec zbyt szybkiemu wysunięciu się łuski z komory nabojowej (a tym samym aby zapobiec rozerwaniu łuski), zamek musi mieć odpowiednio dużą masę. Stąd też odrzut zamka swobodnego nie nadaje się do broni strzelającej silną amunicją (karabinki i karabiny). Przy amunicji karabinowej masa zamka była by po prostu zbyt duża, aby zbudować sensowną broń.

Tutaj ktoś może zadać następujące pytanie- czy zbyt małej masy zamka nie dało by się skompensować bardzo silną sprężyną powrotną? Otóż okazuje się że nie. We wczesnej fazie odrzutu, sprężyna powrotna oddziałuje na zamek z siłą kilkudziesięciu niutonów. Natomiast gazy prochowe mogą oddziaływać na zamek nawet z siłą 10 tysięcy niutonów. Czyli nawet bardzo silna sprężyna powrotna nie skompensuje zbyt małej masy zamka. Zgodnie z pracą zatytułowaną Wybrane zagadnienia z podstaw projektowania broni strzeleckiej (autor: Stanisław Kochański), podczas obliczania niezbędnej masy zamka dla broni wykorzystującej odrzut zamka swobodnego, nawet nie uwzględnia się siły sprężyny powrotnej. Choć co ciekawe, uwzględniana jest masa sprężyny powrotnej. Przejdźmy do kolejnego rysunku:

Powyżej kolejna faza ruchu zamka w tylne położenie. Pocisk już wyleciał z lufy, a ciśnienie w lufie jest niewielkie. Następuje wyrzucenie łuski przez okno wyrzutowe. Tutaj ciekawostka- otóż można przyjąć iż w broni działającej na zasadzie odrzutu zamka swobodnego, to nie zamek wyciąga łuskę, lecz to łuska pcha zamek do tyłu. Stąd też niektóre wzory broni działające na zasadzie odrzutu zamka swobodnego, potrafią poprawnie działać bez wyciągu (choćby sportowy pistolet Margolina). Oczywiście, wyciąg i tak jest przydatny aby usunąć wadliwy nabój w razie niewypału.

Jak już wcześniej napisałem, silna sprężyna powrotna nie jest czymś koniecznym w broni działającej na zasadzie odrzutu zamka swobodnego. Silna sprężyna może być jednak przydatna. Silna sprężyna powrotna może zmniejszyć prędkość z jaką zamek uderza w tylną część broni, a tym samym zmniejszyć odczuwalny przez strzelca odrzut. Kolejny rysunek:

Powyżej mamy powrót zamka- czyli zamek doszedł już w skrajne tylne położenie, a teraz wraca w położenie przednie, pod wpływem działania sprężyny powrotnej. Podczas powrotu zamek pobiera nowy nabój z magazynka i wprowadza go do komory nabojowej. Zielona i bordowa strzałka nie są przesadnie istotne w dzisiejszym wpisie. Zielona strzałka to ruch spustu, bordowa to ruch zaczepu spustowego- obie tyczą się strzelania z zamka otwartego, a nie zasady działania typu odrzut zamka swobodnego.

Odrzut zamka swobodnego jest powszechnie stosowany do dzisiaj. Można przyjąć iż przy automatycznej broni palnej strzelającej niezbyt silną amunicją, nie ma większego sensu stosować innej zasady działania. Pisząc o niezbyt silnej amunicji, mam na myśli choćby radziecką amunicję pistoletową 9×18 mm (potocznie 9 mm Makarow).

Odrzut zamka swobodnego

Haunebu

Latający dysk Haunebu I

Witajcie drodzy czytelnicy! Biorąc pod uwagę iż od dawna nie było na blogu żadnego wpisu, postanowiłem coś napisać. Tym czymś jest wpis o pewnej teorii spiskowej, zgodnie z którą podczas drugiej wojny światowej, w nazistowskich Niemczech, udało się stworzyć pojazdy latające, o kształcie stereotypowych latających spodków. Owe niemieckie nazistowskie latające spodki, miały pod względem parametrów przewyższać nie tylko ówczesne samoloty bojowe, lecz również samoloty współczesne. Oznaczenia, które to kojarzone są z legendą o niemieckich latających dyskach, to między innymi Vril, Haunebu oraz V-7.

Ową legendę o niemieckich drugowojennych latających dyskach, usłyszałem na przełomie XX i XXI wieku. Już wtedy świtało mi w głowie że coś tu jest nie tak. Owszem, można argumentować że podczas drugiej wojny światowej, Niemcy byli w stanie stworzyć nowoczesne uzbrojenie, vide samolot odrzutowy Me-262, bądź rakietowy pocisk balistyczny V-2. Jednak owe wzory broni były mimo wszystko mniej zaawansowane od broni współczesnej. Zresztą, podczas prac nad samolotem Me-262, Niemcy mieli problemy z trwałością silników odrzutowych w nim zastosowanych. Dziwne by było gdyby Niemcy, mając problem z opracowaniem trwałego silnika odrzutowego, potrafili opracować system napędu znacznie bardziej od silnika odrzutowego zaawansowany- a przecież system napędu latających dysków musiał by być wręcz superzaawansowny, jeśli miały one mieć lepsze osiągi od współczesnych samolotów bojowych. Dodam iż gdyby niemieckie latające dyski faktyczne istniały, to jestem pewien iż po zakończeniu drugiej wojny światowej, zamiast inwestować multum środków w rozwój klasycznych samolotów, inwestowano by w owe dyski, skoro rzekomo miały one lepsze osiągi od samolotów.

Tutaj pewna ciekawostka- otóż w legendzie o niemieckich nazistowskich spodkach, jest pewien polski ślad. Otóż owe spodki miały rzekomo wykorzystywać napęd antygrawitacyjny, a konkretnie urządzenie die Glocke (dzwon). Wedle mojej wiedzy, teza zgodnie z którą niemieckie spodki, miały mieć na pokładzie urządzenie die Glocke, została spopularyzowana przez Polaka, Igora Witkowskiego. Warto nadmienić iż Igor Witkowski był swego czasu redaktorem naczelnym magazynu Technika Wojskowa (obecnie Nowa Technika Wojskowa).

Jeśli zgłębić się w temat, można zauważyć iż legenda nazistowskich spodków, ma swoje korzenie w latach 50. Otóż we wczesnych latach 50., pod wpływem fali doniesień o UFO, Giuseppe Belluzo, dał do zrozumienia na łamach włoskiej prasy, iż miał on podczas drugiej wojny światowej pomysł, aby stworzyć swego rodzaju latający talerz. Warto nadmienić iż Belluzo nie twierdził iż jego latający dysk latał- raczej była to argumentacja typu miałem pomysł, a teraz ktoś na bazie mojego pomysłu buduje latające dyski. Ważna uwaga- Giuseppe Belluzo to dość istotna postać historyczna, człowiek ten był nie tylko domniemanym twórcą latających spodków, lecz również inżynierem i politykiem okresu faszystowskich Włoch. Drugi znany domniemany twórca niemieckich latających spodków, Rudolf Schriever, również początkowo nie twierdził iż jego spodek został zbudowany. Dopiero po latach legenda ewoluowała i obaj ponowie mieli wręcz rzekomo latać zaprojektowanym przez siebie pojazdem.

Samolot AS-6 z płatem o kształcie dysku

Legenda o niemieckich latających dyskach ma w sobie ziarno prawdy- podczas drugiej wojny światowej powstał w Niemczech statek powietrzny o kształcie dysku. Był to prototypowy samolot AS-6, zaprojektowany przez Arthura Sacka. Samolot ten nie korzystał jednak z jakiegoś napędu antygrawitacyjnego, lecz generował siłę nośną w sposób konwencjonalny, tyle że przy pomocy skrzydeł o nietypowym kształcie. Napęd samolotu stanowił konwencjonalny spalinowy silnik tłokowy z samolotu Me-108. Samolot AS-6 nie był przesadnie udaną konstrukcją- nie wykonał on żadnego prawdziwego lotu. Udało się wykonać jedynie dłuższe skoki. Samolot AS-6 nie dotrwał do czasów współczesnych.

Podczas prac nad wpisem bazowałem w dużej mierze na książce Ostatni sekret Wunderwaffe. Owa książka, napisana przez Bartosza Rdułtowskiego, przedstawia ewolucję legendy o niemieckich nazistowskich latających dyskach. Inne książki tego samego autora o niemieckich dyskach to Syndrom V-7 oraz Kryptonim V-7, przy czym wedle mojej wiedzy, Ostatni sekret Wunderwaffe to po prostu ulepszona wersja Syndromu V-7. Na zakończenie- link do artykułu Bartosza Rdułtowskiego oraz link do wpisu na blogu Bartosza Rdułtowskiego.

Latający dysk Haunebu II. Znany „kontaktowiec” (człowiek który to twierdził iż odwiedzali go kosmici), George Adamski, prezentował swego czasu, na swoich zdjęciach, podobne pojazdy.

Haunebu

Silnik czołgowy 5TDF

Dziś wpis o broni pancernej, a konkretnie o radzieckim silniku czołgowym 5TDF, który to napędza różne wersje i odmiany zimnowojennego czołgu T-64. Silnik 5TDF to silnik o tłokach współbieżnych, innymi słowy, mamy pięć cylindrów, dziesięć tłoków (dwa tłoki przypadają na jeden cylinder) i dwa wały korbowe. Spotkałem się z terminem silnik dwutłokowy w odniesieniu do tego typu silników. Silnik 5TDF to silnik dwusuwowy o zapłonie samoczynnym- innym słowy, jest to dwusuwowy silnik Diesla. Dolot i wydech realizowany jest przez okna umieszczone na bocznych ściankach cylindrów, owe okna, podczas pracy silnika, są odsłaniane i zasłaniane przez pracujące tłoki (rozrząd tłokowy). Silnik charakteryzuje się bezpośrednim wtryskiem paliwa (brak komory wstępnej bądź komory wirowej). Tłoki silnika wyposażone są we wkładki wykonane ze stali żaroodpornej. System przepłukiwania zastosowany w silniku 5TDF można określić mianem przepłukiwanie wzdłużne (uniflow scavenging). Silnik chłodzony jest cieczą, zastosowano system smarowania z suchą miską olejową. 5TDF to silnik turbodoładowany, jednak należy zaznaczyć iż turbosprężarka w nim zastosowana, to nie jest taka zwykła turbosprężarka- otóż w silniku 5TDF turbosprężarka połączona jest mechanicznie z jednym z wałów korbowych, stąd też uniknięto zjawiska zwanego turbodziurą. Można rzec iż w silniku 5TDF układ doładowania to coś pomiędzy turbosprężarką a sprężarką napędzaną mechanicznie. Silnik 5TDF charakteryzuje się niewielką wysokością i bardzo dobrym stosunkiem mocy do pojemności skokowej- moc maksymalna silnika wynosi 700 koni mechanicznych (przy 2800 obrotach na minutę), podczas gdy pojemność skokowa silnika to 13,6 litra. Dla porównania- czołg T-72 ma silnik W-46, gdzie osiągnięto zbliżoną moc przy pojemności skokowej 38,9 litra. Silnik 5TDF umieszczony został poprzecznie w przedziale napędowym czołgu T-64, stąd też udało się uzyskać niewielką długość przedziału napędowego wozu. Należy zaznaczyć iż silnik umieszczony poprzecznie to nie tylko cecha czołgu T-64, lecz również cecha innych radzieckich zimnowojennych czołgów średnich i podstawowych. Silnik 5TDF, podobnie jest wiele innych silników wysokoprężnych o tłokach współbieżnych, to silnik wielopaliwowy. We wczesnej fazie eksploatacji czołgu T-64, silnik 5TDF charakteryzował się słabą niezawodnością. Warto nadmienić iż zbliżony silnik, 6TD, zastosowany został w radzieckim czołgu podstawowym T-80UD (tym razem mamy 6 cylindrów i 12 tłoków), przy czym czołgu T-80UD nie należy mylić ze zwykłym T-80, gdzie z kolei zastosowano silnik turbinowy. Jeśli idzie o czołgi zachodnie, wysokoprężny silnik o tłokach współbieżnych, Layland L60, napędza brytyjski zimnowojenny czołg Chieftain.

Schemat przedstawiający silnik czołgowy 5TDF

Silnik czołgowy 5TDF